piątek, 10 lipca 2009

Hans Christian Andersen Ostatnia perła


Hans Christian Andersen Ostatnia perła
 
Był to bogaty dom, szczęśliwy dom, wszyscy, którzy tam mieszkali, państwo i służba, nawet przyjaciele, byli szczęśliwi i weseli; tego dnia urodził się dziedzic, syn; matka i dziecko czuli się dobrze.

Lampka w przytulnej sypialni była na wpół zasłonięta, okna były szczelnie zakryte ciężkimi, jedwabnymi zasłonami z kosztownej materii. Dywan był gruby i miękki jak mech, wszystko urządzono po to, aby drzemać, spać, aby rozkosznie wypoczywać - tak też czyniła położnica: spała i mogła sobie na to pozwolić - bo wkoło było dobrze i spokojnie. U wezgłowia łoża stał duch opiekuńczy domu, nad dzieckiem, spoczywającym przy piersi matki, rozsnuła się jak gdyby bogata siatka, utkana z błyszczących gwiazd, a każda z tych gwiazd była perłą szczęścia. Dobre wróżki życia przyniosły nowo narodzonemu swoje dary; błyszczało tu zdrowie,
bogactwo, powodzenie, miłość, słowem - wszystko - czego człowiek może zapragnąć na ziemi.

- Wszystko tu przeniesiono w darze - powiedział duch opiekuńczy.

- Nie! - zabrzmiał obok jakiś głos. To odezwał się anioł stróż dziecka. - Jeszcze jedna wróżka nie przyniosła swego daru, ale przyniesie go, przyniesie chociażby po wielu latach. Brakuje ostatniej perły!

- Brakuje! Tu nic nie może brakować, a gdyby to było prawdą, to poszukajmy tej potężnej wróżki - powiedział duch opiekuńczy - pójdźmy do niej!

- Ona przyjdzie sama, przyjdzie kiedyś! Jej perła konieczna jest do zakończenia wieńca.

- Gdzież ona jest? Gdzie jest jej dom? powiedz mi, a wtedy pójdę i przyniosę tę perłę.

- Pójdziesz do niej - powiedział dobry anioł dziecka - ja cię do niej zaprowadzę, gdziekolwiek przebywa. Nie ma stałego miejsca pobytu, bywa w królewskim pałacu i u najbiedniejszego chłopa, obok żadnego człowieka nie przechodzi bez śladu, bo wszystkim składa swoje dary, które stanowią cały świat lub tylko zabawkę! I do tego dziecka musi przyjść także wcześniej czy później. Czas jest dla wszystkich jednakowy, ale niejednakowy przynosi pożytek.
Dobrze, pójdziemy po tę perłę, po ostatnią perłę w tym bogatym wieńcu!

Trzymając się za ręce duchy przyleciały do tego miejsca, gdzie właśnie o tej porze znajdowała się siedziba wróżki.

Był to duży dom o ciemnych korytarzach i pustych, dziwnie cichych pokojach; rząd okien otwarto tak, że ostre powietrze Wdzierało się do wnętrza; długie, białe, zwieszające się firanki poruszały się na wietrze.

Pośrodku na podłodze stała otwarta trumna i spoczywało w niej ciało kobiety zupełnie jeszcze młodej; piękne, świeże róże pokrywały ją całą tak, że widać było tylko jej delikatne, splecione ręce i rozjaśnione śmiercią, pełne szlachetnej powagi oblicze, które dostąpiło łaski Boga.

Przy trumnie stali mąż i dzieci, a była ich cała gromada; ojciec trzymał najmłodsze dziecko na ręku - przyszli na ostatnie pożegnanie; mąż ucałował jej rękę, która była jak zwiędły liść, a przedtem ręka ta dbała o niego, pełna siły i miłości. Gorzkie, ciężkie łzy spływały wielkimi kroplami na podłogę, ale nie padło ani jedno słowo; w milczeniu tym mieścił się cały świat bólu. Odeszli potem, cicho łkając.

Stała tam świeca, płomień jej obracał się na wietrze, tryskając w górę długim, czerwonym językiem.

Weszli obcy ludzie, przykryli umarłą wiekiem, zabili mocno gwoździami, głośno zabrzmiał stuk ich młotka po pokojach i korytarzach domu, odbijał się echem w sercach, które krwawiły.

- Dokąd mnie prowadzisz? - spytał duch opiekuńczy. - Nie mieszka tu wróżka, której perła należy do najlepszych darów życia!

- Przebywa tu w tym miejscu, tutaj o tej świętej godzinie - powiedział anioł stróż i wskazał na kąt pokoju, gdzie za życia siadywała matka pomiędzy kwiatami i obrazami, jak błogosławiona wróżka domu, pełna miłości do męża, dzieci i przyjaciół, jak promień słoneczny szerzyła radość i była sercem tego domu - teraz na tym miejscu siedziała obca kobieta, owinięta w długie, powiewne szaty. Była to Troska, która tu teraz panowała, Troska matkowała w miejscu umarłej. Paląca łza potoczyła się po jej łonie i przemieniła się w perłę; świeciła ona wszystkimi barwami tęczy, anioł pochwycił ją, a perła błysnęła jak gwiazda siedmiobarwnym blaskiem.

- Perła Troski, ostatnia perła, której nie może zabraknąć! Przy niej wzmacnia się blask i moc innych! Czy widzisz odblask tęczy, wiążącej niebo z ziemią? Każda droga osoba, która od nas odchodzi, stwarza nam w niebie o jednego przyjaciela więcej, za którym tęsknimy. Ziemską nocą patrzymy ku gwiazdom myśląc o spełnieniu życzeń. Spójrz na perłę Troski, posiada ona jak Psyche skrzydła, które unoszą nas w górę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz